By trochę zaoszczędzić, postanowiliśmy zatrzymać się na obrzeżach Pragi, licząc na niższe ceny niż w centrum. Niestety, plan nie do końca wypalił - po jakiś 30 minutach krążenia po przedmieściach których nie ma na mapie w końcu znajdujemy szukany kemping... w cenie trzykrotnie przekraczającej nasze oczekiwania. Lekko podłamani, decydujemy się jechać na drugą stronę Pragi, gdzie również mamy namiary na pole namiotowe. Nie trafiliśmy tam jednak w ogóle - Gosia w pewnej chwili zauważyła reklamę jakiegoś kempingu, więc pojechaliśmy to sprawdzić. Jeszcze raz potwierdza się nasze spostrzeżenie, że noclegi znalezione "przez przypadek" są najlepsze. Trafiliśmy na jedyną w swoim rodzaju ulicę - każdy przydomowy ogród został zamieniony w minipole namiotowe. Pośród tej mnogości alternatyw decyzja okazała się nad wyraz trudna, jednak została szybko podjęta po zobaczeniu tablicy z napisem "student discounts".
Po rozstawieniu namiotu i dopełnieniu formalności, korzystamy z wczesnej godziny i wyruszamy na zwiedzanie Pragi. Po długim czasie spędzonym na krążeniu dookoła Starówki poddajemy się i parkujemy na jednym z płatnych miejsc. Na szczęście musimy zapłacić tylko za 2 godziny - od 18.00 parking jest bezpłatny. Uporawszy się z tym problemem, zaczynamy nasze zwiedzanie od słynnej Bramy Prochowej, jednego z symboli miasta. Następnie, po krótkiej wizycie w kantorze, docieramy pod Ratusz Staromiejski, z niezwykłym astronomicznym zegarem Orloj wygrywającym w południe melodie (niestety byliśmy trochę za późno). Pokręciliśmy się za to chwilę po placu oglądając okoliczne kościoły, a następnie ruszyliśmy porównać je z synagogami w dzielnicy żydowskiej Josefov.
Ponieważ na ulicach nie było ani śladu słynnego praskiego Golema, przeszliśmy mostem na drugą stronę Wełtawy by zobaczyć Hradcany - siedzibę władców czeskich, oraz dzielnicę Mala Strana - urokliwe miejsce z małymi uliczkami, ogrodami i kościołami.
Robimy trochę zdjęć nieruchomym żołnierzom pilnującym wejścia do zamku (oraz siedziby prezydenta) i spędzamy trochę czasu próbując (zresztą tak samo jak tłumy innych ludzi) zmieścić w obiektywie całą katedrę św. Wita. Później tylko rzut oka na panoramę Pragi i ruszamy w drogę powrotną do samochodu, oczywiście przez sławny most Karola. Niestety w remoncie - większość z pomników przykryta jest rusztowaniami. Jesteśmy zdumieni - całe zwiedzanie zajęło nam tylko 3 godziny!
Bezpiecznie wracamy na nasze pole namiotowe, jemy ogromną kolację (trzeba pozbyć się resztek jedzenia!) i szykujemy się powoli do snu. Jutro, niestety, już powrót.