Ponieważ temperatura w pokoju nie zachęca do relaksu (kiedy mówimy, z ust unoszą się nam obłoki pary), wyruszamy na miasto, licząc, że szybki marsz nas rozgrzeje. Z początku poruszamy się dość niepewnie – na ulicach kłębi się chyba populacja całego miasta, a w tej rwącej rzece ludzi zręcznie manewrują samochody. Bardziej przez przypadek, niż zamierzenie trafiamy na główny rynek miasta - Chowk Bazaar. Wokół otacza nas festiwal barw- kolorowe suknie kobiet, stosiki przypraw, chorągiewki modlitewne na pobliskim madirze (hinduskiej świątyni). Krążąc wąskimi uliczkami, coraz bardziej orientujemy się w topografii. Postanawiamy przejść się do japońskiej świątyni zen – wybudowanej razem ze Stupą Pokoju (jest ich kilka na świecie), upamiętniającą ofiary ataków atomowych na Nagasaki i Hiroszimę w 1945r. Wspinamy się coraz wyżej i wyżej okazjonalnie pytając o drogę. Domki powoli ustępują miejsca drzewom i bambusom, spomiędzy których wyłania się biała kopuła stupy. Stupa jest okrągła, a w jej czterech wnękach ustawione są posągi Buddy w różnych stadiach jego życia. Całą budowlę otacza dym z pobliskich chatek, co nadaje pewien mistyczny wymiar temu widokowi.
Przed wejściem do świątyni należy zdjąć buty. Robimy to i wchodzimy po wąskich, drewnianych schodkach na pierwsze piętro. Mamy szczęście- właśnie trafiliśmy na porę … mszy? modłów? ceremonii? Nie wiemy, lecz towarzysząca muzyka przyprawia nas o dreszcz emocji. Zostaje odśpiewana Sutra Lotosu ( jedna z najważniejszych buddyjskich sutr- śpiewów religijnych) przy rytmie wybijanym za pomocą taiko- dużego japońskiego bębna. Nieśmiało zaglądamy do środka Sali modlitewnej i zostajemy zaproszeni do udziału w ceremonii. Staramy się dopasować do wybijanego rytmu za pomocą specjalnych paletek i małych kijków w charakterze mini-perkusji.
Zostajemy jeszcze chwilę, a następnie ruszamy obejrzeć stupę z bliska. Krążymy chwilę dookoła i kierujemy się z powrotem do hotelu. W Darjeelingu zmrok zapada bardzo szybko- już po pół godzinie robi się ciemno.
Hotel wita nas szerokim uśmiechem recepcjonisty i temperaturą komory kriogenicznej. Otwieramy okna, by go trochę ogrzać- na zewnątrz jest cieplej, niż w środku! Ubieramy się we wszystkie możliwe ubrania, wykorzystujemy wszystkie dostępne koce i kładziemy się spać w śpiworach. To będzie długa noc. Temperatura pokojowa: 4-5 stopni Celsjusza (odczuwalna).