Razem z dwójką znajomych (Waldkiem i Gosią) postanowiliśmy zorganizować wycieczkę objazdową po krajach Europy Centralnej, zwiedzając Słowację, Węgry, Austrię oraz Czechy. Plan był dość ambitny - z przyczyn niezależnych od nas mieliśmy na to tylko 9 dni. Będąc dość ograniczeni czasowo, postanowiliśmy skupić się na stolicach tych państw.
05:30 Ruszamy Srebrną Strzałą (Fordem Focusem Waldka) z Gdańska. Waldemar prowadzi przez pierwszy odcinek, do Łodzi. Postanowiliśmy (ja i Waldek) zmieniać się w trasie za kółkiem - Gosia dopiero dwa tygodnie temu odebrała prawo jazdy, więc woleliśmy nie sprawdzać jej umiejętności podczas tak długiej podróży.
06:00 Wjeżdżamy na piękną i wspaniałą, lsniącą w blasku wschodzącego słońca autostradę A1 (a raczej jej mikroskopijny fragment). Pusta droga, krajobraz uciekający w zawrotnym tempie, rozblyski słońca przedzierające się przez okoliczne lasy, drobne chmurki mgły dopiero co podnoszącej się z ziemi - istne cudo za jedyne 12,80 PLN (a tak na poważnie: polskie nieliczne autostrady są najdroższymi które spodkaliśmy podczas wyprawy. Dla porównania, łączny koszt przejazdu A1 i A4 wyniósł nas tyle, co 10-cio dniowa winieta na autostrady w Austrii)
10:00 Łódź. Krótki postój na tankowanie (Strzała ma instalację LPG, więc zmusza nas do karmienia co ~300 km), przejmuję stery i ruszamy dalej na południe. Zaczyna robić się coraz cieplej - zmieniamy polary na T-shirty i krótkie spodenki.
13:00 Zakopianka jak zwykle nie zawodzi. Powietrze drga jak szalone, nie wiadomo czy z powodu temperatury (jakieś 25 st. C) czy spalin tych wszystkich stojących w korku samochodów. Tracimy cierpliwość, zjeżdżamy z drogi i ruszamy na poszukiwanie bądź objazdu, ignorując GPS-a, błągającego o zawrócenie na każdym, możliwym skrzyżowaniu. Nawigację ignoruje również pewien Holender oraz Warszawiak. I Duńczyk. Z niewiadomych powodów wszyscy jadą za nami, sądząc, że znamy jakiś tajemniczy skrót. Na szczęście jazda na azymut daje rezultaty - omijamy ponad połowę korku, a powtarzając manewr jeszcze raz, oszczędzamy sobie jakieś 1,5 godziny poruszania się tempem ślimaka na sterydach.