Pogoda w końcu przestała nam sprzyjać. Rano niebo było całkowicie zachmurzone, a teraz zaczął padać drobny, uporczywy deszczyk. Mimo to trzymamy się planu... i trochę tego żałujemy.
Czy sprawiła to pogoda, czy też obraz Wiednia, wciąż żywy w naszej pamięci, w każdym razie Bratysława nie wywołała w nas ani odrobiny entuzjazmu. Szare, nijakie uliczki, zeszpecone przez postkomunistyczne bryły blokowisk, malutki deptak pełniący rolę centrum, a wszystko to w strugach deszczu. Tej pesymistycznej scenerii dopełniał widok z Zamku Bratysławskiego, który pogłębiał wrażenie brzydoty tego miasta. Zamku, nawiasem mówiąc, nawet nie zobaczyliśmy, tak był opleciony przez rusztowania remontowe. Pokręciwszy się jeszcze trochę po Starym Mieście, wróciliśmy do samochodu.
Nie twierdzę, że Bratysława jest niewarta zobaczenia. Sądzę jednak, że powinno się ją zobaczyć przed wyruszeniem do Wiednia. I koniecznie w słońcu.
Następny przystanek: Breclav, Republika Czeska