Po szybkim śniadanku raźno wyjechaliśmy na dalsze, tym razem bardziej systematyczne zwiedzanie Wiednia. Zostawiliśmy Strzałę na wypróbowanym dzień wcześniej miejscu i ruszyliśmy do akcji. Widzieliśmy chyba większość ważnych miejsc:
- plac Marii Teresy, malutki malowniczy park położony pomiędzy Muzeum Historii Sztuki oraz Muzeum Historii Naturalnej. Całość jest niezwykle symetryczna, muzea mieszczą się w gmachach (będących swoim lustrzanym odbiciem) po przeciwnych stronach parku.
- Museums Quartier, duży kompleks z mnóstwem muzeów, wystaw, galerii itp.
- Burggarten, miejskie ogrody ze słynnym pomnikiem Mozarta, palmiarnią, oraz mnóstwem ludzi urządzających sobie piknik na trawie - parki traktowane użytkowo to dość rzadki widok w Polsce.
- Parlament, który swoją bryłą wciąż przypomina o czasach Cesarstwa austro-węgierskiego; niezwykła kombinacja pomników, posągów, kolumn i płaskorzeźb.
- plac przed Biblioteką Narodową, olbrzymia otwarta przestrzeń gdzie pomniki przeplatają się z... autokarami wycieczek ze wszystkich zakątków Europy.
- Belweder, ogromny kompleks pałacowy należący niegdyś do Habsburgów. Wielobarwne, kolorowe ogrody przeplatane oczkami wodnymi i fontannami, skąpane w słońcu dopełniają obraz.
- Schoenbrunn, jeszcze większa wersja Belwederu. Rezydencja Habsburgów w Wiedniu zawiera w sobie wszystko to co widzieliśmy wcześniej w częściach - place, ogrody, oranżerie, budowle pałacowe, alejki, fontanny, pomniki, nawet labirynt z żywopłotu!
Oczywiście, zwiedzanie w nieustającym upale trochę męczy, więc idąc za przykładem Wiedeńczyków, w połowie naszej trasy zrobiliśmy sobie przerwę w cieniu drzew na placu Marii Teresy - bardzo przyjemny sposób na odpoczynek!
Na kemping wróciliśmy późnym popołudniem. Jutro czeka nas zwiedzanie Bratysławy (jest tylko 50 km od nas) oraz dojazd do miejscowości Breclav, tym razem już w Czechach.