Geoblog.pl    marcel    Podróże    India 2009/10    Siliguri
Zwiń mapę
2009
18
gru

Siliguri

 
Indie
Indie, New Jalpaiguri
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9370 km
 
Kolejna cecha Indii - nic tu nie idzie zgodnie z planem. Pociąg spóźnił się prawie 5 godzin,
Więc kiedy wysiadamy na peron jest już ciemno. Ruszamy razem z Gylepo i Suresh’em- chcemy znaleźć motorikszę, która zawiezie nas do Siliguri, skąd wyruszają jeepy do Darjeeling’u. Kiedy znajdujemy w końcu jakiś wolny pojazd, kierowca serwuje nam kolejną lekcję ruchu drogowego w Indiach-tym razem dla zaawansowanych (dla rowerów i pieszych włącznie). Zaczynamy się powoli przyzwyczajać i podziwiamy kunszt naszego mistrza kierownicy. W Siliguri żegnamy się z Suresh’em-on jeszcze zdąży złapać transport do swojego punktu docelowego. My niestety nie mamy tyle szczęścia- jeepy nie jeżdżą po zmierzchu do Darjeelingu ze względu na zły stan dróg.

Suresh dostaje od nas pocztówkę z Gdańska, dając nam w zamian swój e-mail, prosząc by wysłać mu nasze wspólne zdjęcie z pociągu. Ściskamy się na pożegnanie i idziemy na poszukiwanie hotelu, mając Gylepo za przewodnika. Siliguri nie ma zbyt wiele do zaoferowania turystom, ale nam się podoba- wszystko jest lepsze od 1,5 doby w pociągu.

Zatrzymujemy się w hotelu Kushmiri? Kushori? Na pewno coś na K. Pokój nie powala ani czystością ani wyposażeniem (łóżka są tak twarde, że mamy wrażenie, że śpimy na gołych deskach), ma za to łazienkę (obskurną, małą klitkę z zimną wodą), no i jest tani (400 INR/3osoby). Biorąc pod uwagę późną porę, decydujemy się zostać. Żegnamy się z Gylepo (również pocztówką), dziękując mu za pomoc. Następnie chwila odpoczynku, szybki prysznic, golenie (ach!...) i ruszamy na miasto na kolację.

Na wszelki wypadek pytamy się w recepcji o wskazówki, lecz nie traktujemy ich poważnie- prowadzą nas do typowo komercyjnej restauracji, z cenami oczywiście turystycznymi. Ruszamy na poszukiwanie jakiejś lokalnej knajpki i już po 10 minutach dajemy się skusić namowom właściciela dość nieciekawie wyglądającego lokalu. Knajpka jest jednak prawie pełna, więc bierzemy to za jak najlepszą reklamę.

I rzeczywiście- ryż z curry z ziemniaczkami w ostrym sosie ( oczywiście jedzony palcami) przechodzi samego siebie. Daję się nawet skusić na dokładkę (free!). Zamawiamy jeszcze 3 placki chapatti i najedzeni po uszy ruszamy dalej ulicami Siliguri. Zmęczeni wracamy do hotelu. Na jutro planujemy pobudkę na 6:00. Problemy żołądkowe = 0.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 57 wpisów57 2 komentarze2 238 zdjęć238 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
15.12.2009 - 13.01.2010
 
 
13.07.2009 - 21.07.2009